- Najbardziej bałem się śpiewać w niemieckim. Dla mnie był to zawsze język nieśpiewny. Kiedyś nawet jeden z cesarzy Fryderyk Wielki powiedział, że wolałby rżenie konia swego, niż niemiecką śpiewaczkę operową - mówi JERZY JESZKE, śpiewak, aktor musicalowy.
Biletów na "Spamalota", wielki przebój Teatru Muzycznego w Gdyni nie ma, więc choć na otarcie łez obszerny wywiad z gwiazdą I obsady, Jerzym Jeszke [na zdjęciu]: Piotr Wyszomirski, WielkieMiasto.pl: Jerzy Jeszke - największy sukces polskiego musicalu. Autentyczny, bezprzymiotnikowy triumf polskiego aktora musicalowego. Jak to się robi panie Jerzy? Jerzy Jeszke: Nie ma recepty na sukces w żadnej dziedzinie życia. Po części działa przypadek, po części odwaga i po części profesjonalne przygotowanie do zawodu. Miłość do tego zawodu jest niezbędna, bo poświęceń mnoży się bardzo mnóstwo i trzeba umieć siebie nawet poświęcać, prywatne życie, temu powołaniu. To jest chyba jedyna recepta, która może gwarantować, ale tylko po części, sukces. Bo sukces jest faktorem bardzo względnym, na który składa się jeszcze wiele czynników zewnętrznych. PW: Osiągnął pan bezprecedensowy sukces w dziejach polskiego teatru jako aktor music