"Morrison/Śmiercisyn" Artura Pałygi w reż. Pawła Passiniego w Opolskim Teatrze Lalek. Pisze Bartłomiej Miernik, członek Komisji Artystycznej XIX Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
W centralnym miejscu sceny, na podłodze w biało czarne kwadraty, ustawiono wannę. Taką ze "Śmierci Marata". To właśnie w wannie znalazła martwego lidera grupy The Doors, Jima Morrisona jego partnerka Pamela Courson. Paweł Passini, reżyser spektaklu "Morrison/Śmiercisyn" pokazywanego w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora, zabiera nas w oniryczną podroż po snach, po narkotycznych wizjach Morrisona. Prowadzi przez jego życie: od wydostania się z dusznej rodzinnej atmosfery, przez podróż na sam szczyt amerykańskiego snu o potędze. Aż po śmierć. Bo głównie o śmierci to spektakl. W wannie siedzi Jim Morrison (Sambor Dudziński). Scena tonie w mdłym świetle, z głośników leci "Unhappy girl". Cztery plany sceniczne podzielone zostały przezroczystą tkaniną, oddzielone od widowni. Pamela, wyciągając ciało Jima z wanny, próbuje złapać z nim kontakt. "Ile jest warta sława pośmiertna?" - pyta. W tle przechodzi matka Jima, zbliża się do wanny, czyta fragmenty