Mikołaj Grabowski wybrał na reżyserski debiut w Starym Teatrze bliskiego sobie Gombrowicza, z którym nie raz już się zmagał. Powstał spektakl nierówny, więcej zapowiadający, niż spełniający "Trans-Atlantyk" podrasowany "Dziennikiem" (czy na odwrót), czterech Gombrowiczów granych przez kwiat męskiego aktorstwa (Jerzy Trela, Jan Peszek, Krzysztof Globisz, Jan Frycz) oraz temperament reżysera dawały nadzieję na przedstawienie, które ujmie i pokaże Gombrowicza w jego sprzecznościach. I coś było na rzeczy - przynajmniej na początku spektaklu, gdzie reżyser powoli szkicował sytuacje - wchodzenie Gombrowicza-narratora w argentyńsko-polską rzeczywistość. Za mało, za słabo, zbyt szkicowo Przedstawienie rozpoczęli czterej Gombrowiczowie. "Poniedziałek - ja, wtorek - ja, środa - ja, czwartek - ja". Każdy dzień tygodnia to inny Gombrowicz: inny wiek, inny temperament, inna osobowość. Trela gorzki i refleksyjny, Globisz i Peszek na r
Tytuł oryginalny
The best of...
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Kraków nr 11