Ogromny sukces wystawionego przed rokiem we wrocławskiej Hali Ludowej siłami Opery Dolnośląskiej (lecz z udziałem licznej grupy wybitnych gości zagranicznych) "Złota Renu" dowiódł niezbicie, że najwyższa była pora, aby po sześćdziesięcioletniej z górą przerwie dzieła Ryszarda Wagnera znowu stały się dostępne publiczności nadodrzańskiego grodu, gdzie ongiś znajdowały się w stałym repertuarze operowej sceny. Dowiódł także, iż dzielna dyrektorka wrocławskiej Opery Ewa Michnik trafnie uczyniła wybierając na początek spośród dzieł mistrza z Bayreuth właśnie kolosalny cykl "Pierścienia Nibelunga" (choć na pierwszy rzut oka wydawało się to przedsięwzięciem niezmiernie ryzykownym w obecnych wrocławskich warunkach). Potwierdziło się to zaś jeszcze bardziej wyraźnie po niedawnej premierze drugiej części Wagnerowskiej tetralogii, czyli "Walkirii". Jeżeli bowiem ponad cztery tysiące osób (których większość z pewności
Tytuł oryginalny
Tetralogii część druga
Źródło:
Materiał nadesłany
Ruch Muzyczny nr 24