"Duszyczka" w reż. Jerzego Grzegorzewskiego w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Michał Mizera w Pulsie Biznesu.
Bez wątpienia - jeden z najpiękniejszych i najbardziej poruszających spektakli w Warszawie. "Duszyczka". Spełnia się życzenie zmarłego przed trzema laty reżysera: można natrafić na to przedstawienie, wracając późnym wieczorem z pracy, przypadkiem, przy okazji Zamiast rytualnego kieliszka wódki, koniaku czy porto w jakiejś warszawskiej spelunie. Zamiast lub przed. "Duszyczka" według poematów Tadeusza Różewicza grana jest w podziemiach Teatru Narodowego, w tunelu pod ulicą Wierzbową. Gdzieś za ścianą (nad sufitem?) toczy się wielkomiejskie życie: pośpiech, kariera, zdrady, zauroczenia. "A jeżeli tego miasta nie ma?" - śpiewa chór kobiet To co jest? Wielka rola Jana Englerta. Rola wyzwanie, rola prowokacja. Spowiedź, przedśmiertny monolog, pogodzone z przemijaniem, pożegnanie. Wszystko dla garstki widzów (zaledwie dwa rzędy krzeseł), wprost przed ich twarzami, na wyciągnięcie ręki. Świetny Waldemar Kownacki, nieustający w próbach zdobywania kobiet