"Dwie połówki pomarańczy" w reż. Marii Ciunelis w Teatrze Capitol w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
Zaskakujące zwroty akcji i śmieszne dialogi można zobaczyć w spektaklu według scenariusza Igi Kownackiej. Teatr Capitol, mimo wystroju na miarę Las Vegas, jest miejscem przyjaznym. Dzięki otwartym drzwiom tej sceny młodzi nie muszą czekać na debiut latami. Tak jest w przypadku ostatniej premiery "Dwie połówki pomarańczy". Mimo romantycznego tytułu, sztuka debiutującej Igi Kownackiej jest właściwie czarną komedią, niekiedy przechodzącą w farsę. Pomysł karkołomny - aby sprawdzić siłę uczuć swej żony, kochający, choć nie zawsze idealny mąż pozoruje własną śmierć, by w kobiecym przebraniu, jako policyjny psycholog, udzielić wsparcia domniemanej wdowie. Temat oscyluje na granicy dobrego smaku, ale reżyser Maria Ciunelis tej granicy nie przekracza. Mało tego, z każdej postaci wydobywa cechy, które budzą naszą sympatię. W pokoju hotelowym spotykają się nieoczekiwanie, prócz pogrążonej w żałobie żony, nikomu nieznana córka, pragnąca poż