Rozmowa z Andrzejem Sewerynem na planie telewizyjnej "Antygony" Sofoklesa
Rzeczpospolita: Czy "Przesłanie Pana Cogito" Zbigniewa Herberta mówiące o potrzebie bezkompromisowej postawy, które przypomniał pan na pogrzebie Jacka Kuronia, można odebrać jako wskazówkę interpretacyjną "Antygony"? Andrzej Seweryn: Proszę nie robić ze mnie tak zwanego artysty zaangażowanego. Nie akcentuję żadnego motywu tragedii, który mógłby odpowiadać dzisiejszej sytuacji politycznej. Choć nie uważam, że tego rodzaju podejście innych reżyserów jest nieuzasadnione. Mnie jednak nie interesuje, ponieważ świadczy o braku wiary w uniwersalizm utworu i rozsądek widowni. Moja "Antygona" jest tylko o tym, co miał na myśli autor. To niezwykle poetycka opowieść o niezwykłych ludziach - zdrowych, uczciwych, którzy przeżyli tragedię wynikającą z konfliktu dwóch wykluczających się systemów wartości - prawa naturalnego i ludzkiego, ale też sprzeczności świata kobiet i mężczyzn. O tym rzadko wspomina się w interpretacjach "Antygony". A przecież