Paweł Łysak zdecydował się na wystawienie w Teatrze Polskim moralizatorskiej przypowieści Tadeusza Słobodzianka "Kowal Malambo". Historyjka o Kowalu (Robert Więckiewicz) i jego psie (Arnold Pujsza), którzy bardzo pragną znowu być młodzi, pić tinto, grać w truko i tańczyć z lolą Malambo. W miarę upływu lat okazuje się jednak, że tinto jest rozcieńczane, w truko się oszukuje, a lole są farbowane. Wszyscy też zapomnieli już, co to jest Malambo. O całe zło i istnienie diabłów Kowal oskarża Pana Jezusa (Wojciech Siedlecki), a ten na klęczkach przyznaje mu rację, obiecując jednocześnie, że zmieni mu duszę, by już nie pamiętał. Rzeczywiście zmienia, ale Kowal nie zapomina o Malambo. Opowieść bardzo błaha, praktycznie bez treści, nie ma też dostatecznej pointy. Widać w przedstawieniu znaczny przerost formy nad treścią. Jednak jest to pierwsza sztuka od dawna, w której się coś dzieje na scenie. Aktorzy tańczą, śpiewają. Co prawda złośl
Źródło:
Materiał nadesłany
"Express Poznański" nr 18