Niektóre nasze premiery teatralne przypominają do złudzenia wernisaże. Aktorzy, reżyser, autor schodzą na plan dalszy, bohaterem staje się scenograf. Faktury, bryły, kolor przesłaniają wszystkie inne elementy spektaklu. Scena zdobyła sobie niepostrzeżenie rangę salonu wystawowego i to salonu wysoko notowanego. Sukces plastyczny w teatrze liczy się tyle, co sukces wystawy malarskiej. Jakże daleko Jesteśmy od "wolnych okolic" odmalowanych na dykcie i służących do wielu różnych przedstawień. Jaskrawym przykładem hipertrofii scenografii Jest ostatnia premiera w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Poetycka i kpiarska komedia Georga Buchnera pokazana została w takim sztafażu plastycznym, obciążona taką mnogością pomysłów scenografa - że z samej komedii niewiele pozostało. Zniknął nie tylko autor, ale i aktorzy, których rola została sprowadzona do komponowania wysmakowanych układów plastycznych. Nie ma w tym, co powiedziałam,
Źródło:
Materiał nadesłany
Zwierciadło nr 45