EN

11.11.1962 Wersja do druku

Terror scenografii

Niektóre nasze premiery tea­tralne przypominają do złudzenia wernisaże. Aktorzy, reżyser, au­tor schodzą na plan dalszy, bo­haterem staje się scenograf. Fak­tury, bryły, kolor przesłaniają wszystkie inne elementy spek­taklu. Scena zdobyła sobie nie­postrzeżenie rangę salonu wy­stawowego i to salonu wysoko notowanego. Sukces plastyczny w teatrze liczy się tyle, co suk­ces wystawy malarskiej. Jakże daleko Jesteśmy od "wolnych okolic" odmalowanych na dykcie i służących do wielu różnych przedstawień. Jaskrawym przykładem hiper­trofii scenografii Jest ostatnia premiera w warszawskim Tea­trze Dramatycznym. Poetycka i kpiarska komedia Georga Buch­nera pokazana została w takim sztafażu plastycznym, obciążona taką mnogością pomysłów sce­nografa - że z samej komedii niewiele pozostało. Zniknął nie tylko autor, ale i aktorzy, któ­rych rola została sprowadzona do komponowania wysmakowa­nych układów plastycznych. Nie ma w tym, co powiedziałam,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Zwierciadło nr 45

Autor:

Elżbieta Żmudzka

Data:

11.11.1962

Realizacje repertuarowe