"Wstyd" Marka Modzelewskiego w reż. Wojciecha Malajkata w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w miesięczniku wSieci Historii.
"Wstyd" z warszawskiego Współczesnego to przykład teatru, który nie zauważa, że ktoś wcześniej już zdążył go opowiedzieć, i to skuteczniej. Niby na starcie wszystko się zgadza. Kameralna przestrzeń zdarzeń, mocny punkt wyjścia i konkretny konflikt, na dodatek rozpisany na dwie małżeńskie pary. W dzisiejszym dramaturgicznym bałaganie to rzecz nieczęsta, co być może dotyczy zwłaszcza sztuk polskich, ale też autor Marek Modzelewski już nieraz udowodnił, że wie, co znaczy sprawnie działający na scenie tekst. Jednak najważniejszy jest ten konflikt: narzeczony kilka chwil przed ślubem rozmyśla się, porzuca dziewczynę i znika, więc rodzice obu stron muszą z tym kłopotem jakoś się uporać. Sami nie znikną, unikając niewygodnej konfrontacji, bo opłacona sala weselna już czeka, orkiestra się stroi, wódka mrozi, a goście liczyli na biesiadę. Zatem oto przed nami, by tak rzec, Polska w pigułce. Przynajmniej takie jest założenie tego przedstawi