Wystarczy jedna wspaniała rola, jedna aktorka, wrażliwością i talentem sprawiająca, że jej się wierzy, a urodą, w tym przypadku - co jakże istotne - także urodą głosu, przyciągająca uwagę, i już wieczór teatralny jest udany - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.
Tą aktorką jest Iwona Socha, wcielająca się w tytułową rolę w spektaklu "Teresica - una pasión" [na zdjęciu], wystawionym na scenie kameralnej Opery Krakowskiej. Sopran tej solistki urzeka, a jej naturalność scenicznego bycia sprawia, że tragedia żydowskiej dziewczyny, okrutnie doświadczanej przez życie, naprawdę nas obchodzi i porusza. I nieważne stają się irytujące dokonania reżysera Freda Apke, zwłaszcza tempo, w jakim wlecze się ta opera serenada, zwłaszcza maniera podawania tekstu przez Martę Klubowicz (Donna Anna). Ale nic to; hiszpańskie, katalońskie i sefardyjskie pieśni Złotego Wieku śpiewane głównie przez Iwonę Sochę rekompensują wszystko. Naprawdę dla tej roli, dla muzyki - a na pochwały zasługują i Agnieszka Cząstka, Krzysztof Kozarek, Marek Gerwatowski, Stanisław Knapik, i zespoły muzyczny oraz wokalny - warto wybrać się na ten spektakl. W ogóle Opera Krakowska poczyna sobie coraz wspanialej, nie bojąc się odchodzenia od