W książce Niziołka uderza rozpoznanie, że w teatrze polskim, który chlubi się niezwykłymi wartościami, wszyscy - i widownie, i artyści, i Polacy, i ocalali Żydzi - współpracowaliśmy, by wymordowanie Żydów nie było ważnym tematem sceny - pisze Małgorzata Dziewulska w Dwutygodniku Stronie Kultury.
O Shoah niemało powiedziała literatura, w tym polska. Także dramat. Na polskich scenach od 1945 roku temat przedstawia się zagadkowo. Można powiedzieć, że dziwnie. Dlaczego to dobre pytanie. Nie tylko o teatr, ale również o teatr. Tematem książki Grzegorza Niziołka są operacje pamięcią i niepamięcią Zagłady, jakich można doszukać się w śladach po przedstawieniach. W związku z ulotnością teatru są one fragmentaryczne, a z uwagi na wymiar tematu oraz jego tabuizacje - szczególnie splątane. Wiele prześledzonych dokumentów (recenzje, zdjęcia, zapisy filmowe, komentarze, wspomnienia, zawartość archiwów teatralnych, akta cenzury itp) pozwala jednak autorowi na analizowanie tego, co nazywa śladami afektywnymi - odtworzenie relacji między scenicznymi obrazami a przeżyciami widzów. Kiedy na to pozwalają dokumenty, śledzi te relacje już w fazie pomysłu, bo twórca zainteresowany skutecznym odbiorem planuje, uwzględniając swą wiedzę o pobudliwości