„Młody mężczyzna” wg Annie Ernaux w reż. Katarzyny Kalwat we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pisze Konrad Pruszyński na swoim blogu.
Szanowna Pani Annie Ernaux, jestem młodym pisarzem. […] Proszę mi doradzić, co sprawia, że pokonuje Pani impas twórczy. Jak Pani to robi? – to słowa tytułowego „Młodego mężczyzny”, skierowane do autorki, a jednocześnie bohaterki historii o kobiecie trwającej w romansie z młodszym o trzydzieści lat mężczyzną. Annie Ernaux, francuska pisarka i laureatka Nagrody Nobla z 2022 roku, na oczach widzów przeprowadza swoisty eksperyment, będący odpowiedzią na zacytowane pytanie chłopaka. I tym eksperymentem Wrocławski Teatr Współczesny inauguruje nowy sezon artystyczny.
Pisanie dzieła, to według Ernaux, plac budowy. Powieść jest w rzeczywistości skrupulatnie przemyślanym, przygotowanym i zrealizowanym projektem. Wydarzenie musi przemienić się w słowa, by potem słowa mogły ewentualnie przemienić się w wydarzenie. Kondensując historię opowiedzianą przez autorkę – rodzaj zapalnika, jakim jest intymna relacja z młodym mężczyzną, staje się punktem wyjścia dla powieści, która 16 września na Scenie na Strychu WTW ponownie stała się wydarzeniem, przemawiającym ponad werbalnie.
Wielka w tym zasługa ekspresji aktorskiej pary oraz towarzyszącej im energii i wyczuwalnemu napięciu.
- Szukałam aktorki, która byłaby idealna do tej roli, która ma analityczny, niezwykle precyzyjny, intelektualny sposób myślenia i pracy, która w naturalny sposób stworzyłaby synergię z główną bohaterką tej opowieści i to się udało – mówiła jakiś czas przed premierą reżyserka Katarzyna Kalwat.
I trudno się z jej słowami nie zgodzić, bowiem Ewelina Paszke-Lowitzsch wykreowała postać idealnie zbalansowaną – rozpiętą między artystyczną dumą a osobistym wstydem, między feministyczną niezależnością a uwikłaniem w pożądanie, między pewnością wynikającą z życiowego doświadczenia a inicjacyjnym charakterem jej relacji z młodym mężczyzną.
Czułam się zawstydzona. Ten wstyd był też w moim ciele. A jednocześnie ten młody mężczyzna okazał mi taką namiętność, jakiej nigdy wcześniej nie zaznałam. Żaden inny kochanek nie dał mi takiej przyjemności.
W podobnych superlatywach wypowiadać się można również o kreacji Dominika Smaruja, wprowadzającego nie tylko młodzieńczą energię i bezkompromisowość, ale również rodzaj niepewności, rodzący się z braku świadomości co do planu jego partnerki. Mężczyzna pretenduje do miana „kogoś istotnego” w życiu Ernaux. Tymczasem wydaje się, że kobieta wykorzystuje go jedynie do realizacji własnych, twórczych zamiarów. To rozdarcie między radością zakochania a niezrozumieniem i brakiem docenienia jest tutaj szczególnie wymowne.
Znakomite aktorstwo wysuwa się w tej realizacji na pierwszy plan. Trudno jednak nie docenić formy, którą całości nadała Katarzyna Kalwat. Minimalistyczne, białe oświetlenie, dwa ekrany, zapętlenie pewnych scenicznych rozwiązań, takich jak odczytywanie listów czy odtwarzanie układów ciał ze zdjęć wyświetlanych nad materacem, to wszystko wzmaga tylko odczucie sztuczności i eksperymentalności tej chwili, która główną bohaterkę opowieści ma doprowadzić do konkretnych wniosków i postaw. Relacja z młodszym mężczyzną stanowi dla niej rodzaj wyzwolenia z dotychczasowych ograniczeń i pozwala na nowo przyjrzeć się własnej przeszłości, odzyskać wolność. Teraźniejszość jest przecież zduplikowaną przeszłością, jak mówi.