- Oryginalność to atut, kompleksów pozbyłem się już dawno. Być może aktorów charakterystycznych nie kocha się tak bardzo, jak np. świętej pamięci Krzyśka Kolbergera czy Artura Żmijewskiego, ale na pewno zapamiętuje. Poza tym - mamy też więcej ról do wyboru - mówi aktor ARTUR BARCIŚ, gość Ogólnopolskich Spotkań z Muzyką Filmową i Musicalową "Szlagier" w Bydgoszczy.
Spytaliśmy Artura Barcisia [na zdjęciu] o początki kariery, inspiracje i spostrzeżenia na temat Bydgoszczy: Gościem specjalnym tegorocznej edycji Ogólnopolskich Spotkań z Muzyką Filmową i Musicalową "Szlagier" był Artur Barciś. Uczestnikom konkursu udzielał porad, do jego laureatów dołączył na scenie. Ze słynnym aktorem teatralnym i filmowym udało nam się porozmawiać przed jego sobotnim występem w Bydgoszczy. Zgłosił się pan do szkoły teatralnej na wieść, że szukają ludzi "nietypowych". Nadal się pan taki czuje? - Wtedy wyglądałem haniebnie, a aktor musiał być wysoki i przystojny. Kiedy dowiedziałem się, że w Łodzi zainteresowani są bardziej osobowością niż warunkami fizycznymi - dostrzegłem swoją szansę. Na moim roku było dużo "dziwolągów". Oryginalność to atut, kompleksów pozbyłem się już dawno. Być może aktorów charakterystycznych nie kocha się tak bardzo, jak np. świętej pamięci Krzyśka Kolbergera czy Artu