"Pokój na godziny" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Alicja Müller w Teatraliach.
"Klatka schodowa śmierdzi kotami. Zlew zapchało jakieś złośliwe paskudztwo. Szklaneczki ze złotymi brzegami pękają od wrzątku. Trzeba pamiętać o tym, że światło można zgasić tylko do połowy - ciemność zabiłaby rybki z aluminiowej miski. Nie łatwo się tu kochać, ale jeść byłoby jeszcze trudniej. Poza tym zdrada też cuchnie, szkoda byłoby jedwabnej pościeli" "Pokój na godziny" jest doprowadzonym do granic absurdu, karykaturalnym romansem, którego akcja zmierza do dekonstrukcji, bezradnego wobec wyzwania samookreślenia, człowieka. Pavel Landovský brutalnie, choć dowcipnie i błyskotliwie, obnaża, maskowaną szeroko pojętą kulturą, zwierzęcość (i tylko pozornie poskromioną dzikość) oraz udawaną pewność swoich bohaterów. Komediowa trupa Bagateli tym razem nie zawodzi i nie przesłania autora - wręcz przeciwnie - miejscami przejaskrawiona błazenada aktorów współgra z zapisanymi na kartach dramatu niemożliwościami i potęguje tragizm