- Nie wstydzę się tego powiedzieć, że nawet na tych wielkich światowych scenach gdzieś we mnie zawsze tkwiła ta mała, cierpliwa i pokorna Tereska. Dzieciństwo jest naprawdę bardzo ważnym etapem w życiu człowieka - mówi śpiewaczka operowa Teresa Żylis-Gara w rozmowie z Maciejem Kucharskim w Ruchu Muzycznym.
Ponad pół wieku temu debiutowała jako Halka w Krakowie. Potem występowała na najważniejszych scenach operowych świata. Siedemdziesiąte urodziny obchodziła w Łodzi, osiemdziesiąte świętowała ze studentami w pałacu w Radziejowicach, a dziewięćdziesiątkę uczciła w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Maciej Kucharski: Profesor Olga Olgina podobno powtarzała: "Żylisówna śpiewa dobrze pieśni i oratoria, z tego będzie miała chleb". Teresa Żylis-Gara: [śmiech] Nie do końca się sprawdziło. To opera dała mi chleb, choć nie unikałam ani pieśni, ani oratoriów. Od pierwszych lat nauki byłam otwarta na wszystkie gatunki muzyczne. Uczyłam się cierpliwie. Szukałam własnego klucza do interpretacji. I jaki klucz pani znalazła? - Szczerze wyznam, że to były po prostu dobre chęci. Chciałam śpiewać i nie bałam się niczego. Już po debiucie w Krakowie w 1956 roku, w "Halce", pojechałam na Międzynarodowy Konkurs Muzyczny do Monachium. Tam w 1