Co dzieje się z człowiekiem, który wskutek fałszywych wyborów gubi głębszy sens swojego istnienia? Gdy jedyną receptą na życie staje się filozofia moralnej łatwizny, przyjemności, użycia za wszelką cenę? Wydaje się, że wielu ludzi nie ma dziś w ogóle ochoty zaprzątać sobie głowy tego rodzaju problemami, a tym bardziej o nich rozmawiać, dyskutować. Nawet w kręgu rodzinnym rozmowy dotyczące wartości wyższych, duchowych (w tym również spraw ostatecznych, jak śmierć, zbawienie, życie wieczne) nierzadko uważane są za fanaberie lub zwykłą stratę czasu. Człowiek współczesny panicznie lęka się i wstydzi tego rodzaju tematów, usuwa je ze swego codziennego horyzontu, a powstałą wokół siebie pustkę próbuje zapełnić prymitywnym komfortem bogactwa, sytości i niczym nieograniczonej swobody w sferze seksu. Dlatego już sam tytuł sztuki Krzysztofa Bizio "Porozmawiajmy o życiu i śmierci", pokazanej ostatnio w programie 1 TVP i wyreżyserowanej
Tytuł oryginalny
Terapia wstrząsowa
Źródło:
Materiał nadesłany
Gość Niedzielny nr 15