Zawsze powtarzam, że nasze programy najlepiej oceniać po setnym spektaklu, kiedy aktorzy są rozegrani, kiedy już idealnie panują nad każdą pauzą, nad intonacją zdania... My cały czas pracujemy nad każdą ze scen, a i publiczność swymi reakcjami mnóstwo nam podpowiada. W Grotesce na pewno pełniej wybrzmi tekst, na pewno łatwiej będzie widzom skupić się na grze aktorów - mówi RAFAŁ KMITA przed sobotnią premierą "Jeszcze nie pora nam spać".
Program "Jeszcze nie pora nam spać" wystawił Pan ze swą grupą w chorzowskim Teatrze Rozrywki, w Łódzkim Teatrze Muzycznym, a teraz wszedł on na afisz krakowskiej Groteski. Bo do trzech razy sztuka, bo Boh trojcu lubit. - Bo Kraków jest najważniejszy. Cale 20 lat mojej grupy wiąże się z Krakowem. Tu odbieraliśmy trzykrotnie nagrody na festiwalu PaKA, tu odbywały się premiery naszych spektakli, tu mieszkam... I tak jak z radością skorzystałem z możliwości wystawienia tego programu na dużych scenach muzycznych, tak teraz chętnie pokażę go w wersji kameralnej... Krakowskiej wersji "Jeszcze nie pora nam spać" nie będą towarzyszyć orkiestra ani balet... To jedyna różnica? - Różnica jest także w grze aktorów; zawsze powtarzam, że nasze programy najlepiej oceniać po setnym spektaklu, kiedy aktorzy są rozegrani, kiedy już idealnie panują nad każdą pauzą, nad intonacją zdania... Tak było z "Szynelem", z "Aj, waj...". My cały czas pracujemy nad każ