"Terapia Jonasza" w reż. Jacka Bończyka i Jarosława Stańka w Teatrze Rozrywki w Chorzowie.
Tytułowy bohater, zapytany w finale widowiska o to czy po leczeniu czuje się lepiej, odpowiada, że (cytuję z pamięci) "tak sobie". I to jest najkrótsza recenzja nowej premiery Teatru Rozrywki. "Terapia Jonasza" w swojej konstrukcji dramaturgicznej jest zaledwie narracyjnym szkicem, ulepionym ze schematycznych obserwacji, reklamowych haseł oraz aluzji politycznych, dalekich zresztą od finezji. Jacek Bończyk - autor scenariusza - słusznie nazywa więc swoją pracę "projektem". Gadająca głowa Historia współczesnego Polaka w średnim wieku, który ucieka od rzeczywistości w depresję, zaczyna się jak sceniczna wersja "Dnia świra", po kilkunastu minutach skręca w stronę absurdu rodem z "Króla Ubu", by po kwadransie zmienić się już wyłącznie w konferansjerkę łączącą poszczególne numery muzyczne. Nie ma w tym tekście konsekwencji (parodia różnych wschodnich terapii dominuje pozostałe sekwencje), dramaturgicznego rytmu i ani jednego niespodziewanego zwr