"Ciemności" Pawła Demirskiego wg Josepha Conrada w reż. Moniki Strzępki w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach i w Teatrze IMKA w Warszawie. Pisze Maciej Stroiński w Przekroju.
Już po pięciu sekundach wiedziałem, że to będzie boskie. Bo weszła Anna Kłos-Kleszczewska, kiedyś aktorka Teatru Dramatycznego w Warszawie, teraz niezrzeszona, i zaczęła mówić. Kielczanom szczęki opadły, niekoniecznie z zachwytu, takiego aktorstwa jeszcze nie widzieli. Kłos-Kleszczewska jest najbardziej brechtowskim aktorem (nie tylko aktorką) w Polsce i to nie tak łatwo od razu zrozumieć, a już w ogóle - docenić. Jest w naszym kraju najbardziej metaaktorska. Wiele scen ma "kieszeń", wolną przestrzeń z boku, głębię, lecz niektóre jej nie mają - to samo z aktorami. Kłos-Kleszczewska ma wiele kieszeni, jej mówienie tekstu to jest tort wielopiętrowy, który tak serwuje, jak gdyby go sama piekła. "Ciemności" Demirskiego otwiera charakterystyczny dla tego pisarza monolog otwarcia, z których przynajmniej dwa - w "Był sobie Andrzej Andrzej Andrzej i Andrzej" w wersji Mirosławy Żak i we "Wszystko powiem Bogu!" w wersji Juliusza Chrząstowskiego - już