Na dziedziniec Pałacu Branickiego w sobotni wieczór przyszły tłumy białostoczan
Od zamieszania i dyskusji z organizatorami rozpoczęła się wystawiona w sobotę wieczorem opera "Straszny dwór": dla dużej grupy widzów zabrakło miejsc. Później było już dużo lepiej. Opera wystawiana była w plenerze, na dziedzińcu przed Pałacem Branickich. Miejsca były podzielone na dwie grupy: na miejsca pierwsze (droższe, po 40 zł) i drugie (po 30 zł). Tuż przed spektaklem okazało się, że ogromna grupa posiadaczy biletów z miejscami pierwszymi nie ma gdzie usiąść. Organizatorzy, przy pomocy pracowników ochrony, zaczęli sprawdzać, czy widzowie zajęli właściwe miejsca. Niektórzy - ci, którzy usiedli bliżej sceny, mimo iż mieli tańsze bilety - musieli przesiąść się do tyłu. Niestety, miejsc nadal brakowało. Opera już się zaczęła, kiedy i widzowie, i ochroniarze, i organizatorzy zaczęli przynosić krzesełka wypożyczone z pobliskich stoisk z piwem itp. Ponieważ wciąż było ich za mało, część widzów od razu zrezygnowała z oglądan