"Guybal Wahazar" Stanisława Ignacego Witkiewicza w reż. Pawła Świątka w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Łukasz Gazur w Dzienniku Polskim.
Dziwne to było przedstawienie - pod wieloma względami. Czułem się jak na futurystycznym seansie, z którego - niestety - nic nie wynika. Ani to nowe odczytanie Witkacego, ani literalna rzetelność. W Narodowym Starym Teatrze w Krakowie mieliśmy zobaczyć spektakl o społeczeństwie, które staje się tylko obiektem rozgrywki panującego tyrana, bezwładnym motłochem, a nie grupą świadomych obywateli. Plebsem, nie populusem - jak pewnie rozumieliby to starożyni filozofowie omawiający zagadnienia ustroju politycznego. Ale to miała być także opowieść o niepewnej przyszłości, kryzysie władzy, relacjach międzyludzkich, religijnych manipulacjach, feminizmie nawet. Tyle zapowiedzi, bo z tego, co widzimy na scenie, niewiele wynika. Niestety... W "Guybalu Wahazarze" Stanisława Ignacego Witkiewicza władzę sprawuje tyran (Marcin Czarnik), a jego rywalem jest wieszcz sekty (Adam Nawojczyk). I to wszystko, co można o inscenizacji w Starym powiedzieć. Bohaterowie błą