"W małym dworku" w reż. Igi Gańczarczyk z Teatru im. Kochanowskiego w Opolu i "Iwona, księżniczkę Burgunda" w reż. Mariána Pecko z Teatru im. Smolki w Opolu na XXXV Opolskich Konfrontacjach Teatralnych "Klasyka Polska". Pisze Iwona Kłopocka w Nowej Trybunie Opolskiej.
W opolskim "W małym dworku" Anastazja nie jest, jak u Witkacego, młodą piękną kobietą. Ma 80 lat, jak nestorka naszej sceny, świetna w tej roli Zofia Bielewicz. To klucz do interpretacji. Choć Anastazja mówi o sobie, że jest widmem, pytanie o to, kto nim jest w istocie, pozostaje otwarte. Anastazja wydaje się bardziej rzeczywista i normalna (ubrana jest we współczesny, modny strój), niż mieszkańcy dworku, których nawiedza. Czy faktycznie nawiedza ich, jako duch, czy może nawiedza miejsce, gdzie jako widma zostali zamknięci w kapsule czasu ci, z którymi kiedyś żyła? I robi to z zemsty za niegdysiejsze traktowanie jej jako lalki, którą wszyscy się bawili. Teraz ona bawi się wszystkimi - niezłośliwie, pogodnie, w zadowoleniu z odzyskanej podmiotowości. Przedstawienie Igi Gańczarczyk to bardzo interesujące spojrzenie na znany dramat, spójne, przejrzyste, czytelne. A aktorzy spisali się na medal. Nikt przed Marianem Pecko nie odważył si