"Pan Tadeusz" w reż. Joanny Szczepkowskiej w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
To spektakl z pomysłem. Joanna Szczepkowska, przygotowując tę wycinankę z Pana Tadeusza z młodymi lub bardzo młodymi aktorami, umiejętnie pokazała najkrótszą wersję opowieści, ale nade wszystko jej walory: piękno barwnego języka, rytm opowieści, słyszalny także w przekładach. Króciutkie wyimki z przekładów węgierskiego, japońskiego, litewskiego itp. dały wyobrażenie, że i w tłumaczeniu Mickiewicz brzmi dobrze. Uciekając od adaptacji inscenizowanej, gdzie są postacie, scenki, sytuacje i dekoracje, Szczepkowska posłużyła się skrótem, ruchem, muzyką, dozowanymi partiami chóralnymi i prostymi rekwizytami (drewniane skrzynki do transportu warzyw, niektóre z denkami, żeby wybijać rytm, metalowy trzepak i konstrukcja z rurek, po której można się wspinać), z pomocą których tworzy izby dworu, zamek, a nawet puszczańskie ostępy. Reflektory odpowiednio użyte ukazują sławne Mickiewiczowskie zachody i wschody słońca. Całość obramowana została