Wcześniejsze, pochlebne opinie nie przeceniły wartości filmu wyświetlanego w ubiegłą sobotę. Zapowiedź się sprawdziła - przybył nam wierny faktom i odczuciom dokument artystyczny, wystawiony ziemiom zachodnim. Film Romana Wionczka, dopełniony słowami Wojciecha Żukrowskiego gniewał, wzruszał i uczył. Zbudowany z kontrastów, niedbały o chronologię zdarzeń dłużej jednak skupiał uwagę i radość na tym - czego tu dokonano, niż przypominał to - co minęło. To dobrze. Tak przecież kształtuje się rzeczywistość, której film był odbiciem, skrótem historycznym, syntezą. A przecież w tym zagęszczeniu filmowych obrazów nie doszło do tłoku, były chwile na zebranie myśli i refleksje. Fabuła filmu nasycona publicystyką przypominając czas wojny i czas odbudowy, rozkwit tych ziem a jednocześnie istnienie sił odwetowych w NRF, nasze prawa i nasze zostanie tu na zawsze - była nośna i sugestywna, docierała do każdego telewidza. Film Wionczka znakomi
Tytuł oryginalny
Telewizyjny kalejdoskop
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Mazowiecka nr 77