- Ja pamiętam kabaret, w którym większość tekstów to były prawdziwe perełki, niektórych ich twórców można było nazywać poetami. A dziś? Dziś mamy biegające po scenie panienki, które więcej pokazują, niż zakrywają i facetów, którzy robią z siebie głupków - mówi warszawski aktor, WIESŁAW MICHNIKOWSKI.
Świetny aktor teatralny i filmowy, a przede wszystkim genialny kabareciarz. Przez lata związany z legendarnym Kabaretem Starszych Panów i kabaretem Dudek. W rozmowie z Faktem WIESŁAW MICHNIKOWSKI (90 l.) opowiada o miłości do sceny niesmaku, jaki wywołuje w nim dzisiejsza telewizja, oraz o Wielkiej Ekscelencji, którą zagrał w "Seksmisji", i Papie Smerfie, któremu użyczył głosu. Ewa Lankiewicz: Przyznam, że widząc pana, od razu chce mi się śmiać... WIESŁAW MICHNIKOWSKI: Czy chce mi pani powiedzieć, że jestem śmieszny? Chyba powinienem się obrazić. Od razu przypominam sobie dialog o sławetnym sęku, pan i Dziewoński wykonaliście go naprawdę po mistrzowsku. - To po prostu świetnie napisany tekst. Wie pan, kto to jest celebryta? - To chyba synonim słowa gwiazda. Ja nie lubię tego określenia. Bo widzi pani, kiedyś byli aktorzy, artyści. Dziś mamy już jedynie gwiazdy. Wystarczy, że ktoś pojawi się w serialu i już nazywa się go gwiaz