"Piosenki miłości i śmierci" wg "Walców miłosnych" i "Requiem Niemieckiego" Johannesa Brahmsa w reż. Cezarego Tomaszewskiego w wykonaniu zespołu Capelli Cracoviensis w krakowskiej Cricotece. Pisze Mateusz Borkowski w Dzienniku Polskim.
O nowym spektaklu Capelli Cracoviensis "Piosenki miłości i śmierci" w reż. Cezarego Tomaszewskiego zbyt wiele dobrego nie da się powiedzieć. Może poza tym, że towarzyszy mu piękna muzyka Johannesa Brahmsa, świetnie wykonana przez krakowski zespół. Zawsze z zaciekawieniem czekałem na nowe produkcje teatralno-muzyczne Tomaszewskiego. W jego spektaklach lubiłem absurdalny humor, moc popkulturowych odniesień oraz pomysły na nowe zaistnienie dzieł muzycznych. Bawiła mnie "bar.okowa uczta" w barze mlecznym, "Naturzyści" w Lasku Wolskim, a nawet krytykowane przez niektórych "Karaoke sakralne". W prezentowanych w Cricotece "Piosenkach o miłości i śmierci" nie znalazłem nic nowego, poza tym, co już wiele razy widziałem. Z zapowiadanej przez dramaturg Aldonę Kopkiewicz historii, w której miały znaleźć się interesujące odniesienia do nieszczęśliwej miłości Brahmsa do Clary Schumann, a także formuły XIX-wiecznego salonu i postaci romantycznego artysty, nie