Krakowska "Klątwa" w telewizji była prawdziwą rewelacją. Przede wszystkim spektakl ten, wyreżyserowany przez Konrada Swinarskiego na scenie Teatru Starego w Krakowie, znakomicie komponował się na małym ekranie. Jest to fakt godny odnotowania, bowiem wiele przedstawień, nie zawsze operujących scenami zbiorowymi, rozsadzało ów ekran, albo mieściło się z trudem w jego ramach. Tutaj w scenach na podwórku plebanii każda z występujących osób miała jak gdyby swoją solową partię; kamera pod kierunkiem Włodzimierza Gawrońskiego z rzadkim wyczuciem potrafiła odgadnąć najdogodniejszy moment, aby wyodrębnić z tłumu tę lub inną postać. Oto walory par excellence telewizyjne "Klątwy". Istotnie, choć było to przecież przeniesienie głośnego przedstawienia - owa "teatralność" - i to pomimo kunsztownego języka Wyspiańskiego - nie narzucała się odbiorcy. "Klątwę" odbierało się jak świetny film. Zrazu jak film kameralny, charakteryzujący w długich uję
Tytuł oryginalny
Telegeniczny Wyspiański
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran nr 32