"Koronacja" Marka Modzelewskiego w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Recenzja Artura Łukasiewicza
Wokół łóżka - głównego rekwizytu sztuki - krążą postaci, urywane rozmowy, porażki, podłe dowcipy, przekleństwa, seksualne orgie. Ogląda się tę rzecz jak błyskotliwy teledysk o młodym pokoleniu Polaków. Droga życiowa Maćka. Ojciec - lekarz w małym miasteczku, matka - dobra kobieta zamknięta w domu. Nic tylko narzekania, płacz. Starsza siostra Bogna emigruje, gdy Maciek zdaje maturę w swoim miasteczku. Wyjazd do stolicy na medycynę. Rodzice wyprują żyły, ale kupią mu mieszkanie. Studencka miłość zakończona małżeństwem. Praca w pogotowiu. Maciek właśnie kończy 30 lat. Rachunek: odruchy wymiotne, gdy kto wspomina o jego pracy (woli robić zdjęcia artystyczne); ciągłe kłótnie z żoną (dziwi się, dlaczego go nie rozumie, a seks ma temperaturę stycznia); zdrady (koleżanki z pracy, agencje towarzyskie). Wszystko wali mu się na głowę. Ileś lat udawania, małych i większych kłamstw, sztucznych min, słów bez sensu. Tylko nikt o tym