Są w teatrze, i podobno nie tylko w teatrze, pewne problemy "wieczne". Można je uważać za rozwiązane od niepamiętnych czasów i zarazem za nie rozwiązane. Przynajmniej nigdy nie rozwiązane do końca - pisał Erwin Axer w "Sprawach teatralnych".
Tak się przedstawia sprawa np. z zagadnieniem nieśmiertelności duszy, antynomii ducha i materii, z problematyką instytucji małżeństwa, w teatrze zaś ze stosunkiem tekstu do przedstawienia i odwrotnie. Sprawę tę praktyka rozwiązała od dawna, bez względu bowiem na czyjekolwiek sprzeciwy, protesty, gniewy i sarkania (nie brakło ich nigdy) teatr zawsze pozwalał sobie na swobody w stosunku do autora. Znacznie więcej w historii teatru mamy przykładów bezceremonialnego obchodzenia się z tekstem aniżeli przestrzegania istotnych czy też mniemanych intencji autorów dramatycznych. Nawet, i może przede wszystkim, tych największych. Z drugiej strony problem można w pewnym sensie uważać za nie rozwiązany, skoro wciąż na nowo, z tych czy innych względów, sprawa powraca na tapetę i staje się przedmiotem zaciekłych sporów. Problemy "wieczne" odznaczają się tym, że w aspekcie teoretycznym bardzo trudno powiedzieć o nich coś ciekawego lub wnieść coś nowego. �