"W Weselu pomówiłem Polaków o marazm duchowy, o niezdolność do czynu" - tak tłumaczył Stanisław Wyspiański brak zgody na objazd inscenizacji Ludwika Solskiego po miastach zaboru rosyjskiego w pięć lat po prapremierze dramatu. W 2017 roku Jan Klata zdaje się ostrzegać przed czymś przeciwnym. Rozkochanie w polskości rośnie. W części narodu dnieje. Ruch nie jest jednak we wsi, a wśród coraz liczniejszych Czepców w koszulkach z orzełkami na piersi. I to nie są sny - pisze Jan Karow z Nowej Siły Krytycznej.
Justyna Łagowska proponuje przestrzeń nieokreśloną, lecz wyraźnie wydzieloną. Po bokach stoją pokryte czarną folią stalowe rusztowania, tył jest zasłonięty trójkolorową (czerwono-żółto-niebieską), paskową kurtyną. Na czterech szarych, wysokich postumentach stoi tęgo grająca, niestandardowa wiejska kapela, czyli nekrofolkowy zespół Furia. Przesterowanym brzmieniem gitar i mocnym pulsem perkusji będzie nadawać rytm temu upiornemu weselu. Bo tu wszyscy są po trosze chochołami, na co wskazują słomiane detale w kostiumach. Jednak od początku uwagę przykuwa przede wszystkim ustanowione samotnie na środku sceny ścięte drzewo. To pod nim Panna Młoda (Monika Frajczyk) będzie zalotnie uwodzić przyciasnymi butami wystrojonego w biały garnitur Pana Młodego (Radosław Krzyżowski), na którego już chwilę później podniecona Rachel (Katarzyna Krzanowska) dosłownie wskoczy. Haneczka (Anna Radwan) i Zosia (Ewa Kaim), wyzywające bliźniaczki-wampy, nie będ�