EN

8.02.2005 Wersja do druku

Teczki sięgnęły sceny

- Jestem człowiekiem honoru i niejednokrotnie dawałem tego wyraz w swojej sztuce. Niech się pani ode mnie odp... Nienawidzę dziennikarzy, tej cholernej listy i tego kraju - mówi znany aktor indagowany o "listę Wildsteina".

Po co bezpieka interesowała się aktorami, piosenkarzami, muzykami czy sportowcami? Po co bezpiece było korzystanie z usług, namawianie do współpracy czy choćby tylko inwigilowanie aktorów i piosenkarzy? Czy ludzie kultury byli tak ważni dla poprzedniego systemu? Chodziło raczej o zademonstrowanie, że władza panuje nawet nad idolami masowej wyobraźni. Bo przecież nie mieli oni nic specjalnie ważnego do donoszenia. Owszem, niektórzy współpracowali z demokratyczną opozycją - jak Halina Mikołajska, Andrzej Seweryn czy Maciej Rayzacher - więc władze i bezpiekę po prostu irytowali. Ale pozostali? Oczywiście osoby, które na tzw. liście Wildsteina figurują pod nazwiskami Jan Kobuszewski, Daniel Olbrychski, Maciej Damięcki, Jan Englert, Bożena Dykiel, Stanisław Mikulski, Piotr Fronczewski, Maja Komorowska czy Wojciech Siemion, mogą nie mieć nic wspólnego ze znanymi aktorami. Podobnie jak muzycy Ewa Bem, Zdzisława Sośnicka, Violetta Villas, Maciej Zembaty cz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Polska w podwójnej roli

Źródło:

Materiał nadesłany

Wprost nr 6/13.02.05

Autor:

Anita Blinkiewicz, Tomasz Krzyżak

Data:

08.02.2005