"Akropolis" w reż. Łukasza Twarkowskiego w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Michał Centkowski z Nowej Siły Krytycznej.
W Starym Teatrze Twarkowski swobodnie i z dużą inscenizacyjną sprawnością przepuścił "Akropolis" przez zainfekowaną audiowizualnością, pełną popkulturowych klisz świadomość ponowoczesnego odbiorcy. Pamięć, jednostkowa tożsamość, granice poznania, świadomość, prawda, rozpad - Twarkowski wyabstrahował z najoryginalniejszego bodaj poematu scenicznego Wyspiańskiego wielkie tematy. Zapośredniczone w nowych mediach, płyną ze sceny wartkim jak strumień świadomości nurtem. Oto otrzymujemy kliniczne studium konwulsyjnych zmagań niestabilnego emocjonalnie i ontologicznie podmiotu, zanurzonego w technokulturowym konglomeracie. Cyfrowo przetworzony obraz, trójwymiarowe projekcje, awatary - rzeczywistość sceniczna pozbawiona zostaje już nie tylko referencji do świata zewnętrznego, przestaje właściwie odsyłać także do dzieła literackiego. Triumf Baudrillardowskiej metafory? W tej intertekstualnej grze, pośród przywodzących na myśl "Odyseję