W naszej praktyce teatralnej rozpowszechniła się ostatnio moda na adaptacje. Każe ona przystosowywać dla sceny wszystko, co tylko w koncepcji autorskiej nie było ze sceną kojarzone: powieści, opowiadania, są nawet próby sięgania do scenariuszy filmowych. W rezultacie otrzymujemy monstrualne "bryki" arcydzieł literatury powieściowej polskiej i obcej, albo niesceniczne obrazki rodzajowe, które nie wzbogacają repertuaru teatralnego, zaś w stosunku do oryginalu posiadają dość wątpliwą wartość. Zagadnienie adaptacji scenicznej jest na tyle aktualne i trudne, że warto mu choćby marginesowo poświęcić kilka słów, zwłaszcza że daje po temu okazję premiera trzech jednoaktówek Alberta Maltza , z których jedna stanowi sceniczną przeróbkę noweli, w trzeciej zaś opracowanie dramaturgiczne jest również adaptacją. Zagadnienie to jest o tyle ważne, że znamy przykłady znakomitych adaptacji, które odegrały podstawową rolę zarówno w kształtowaniu repertua
Źródło:
Materiał nadesłany
Nowa Kultura nr 31