EN

30.01.2012 Wersja do druku

Teatralna walka na cepy

- Jacek Głomb mówi, że nie ma usprawiedliwienia dla teatralnej hochsztaplerki. Nie ma usprawiedliwienia dla intelektualnej hochsztaplerki jego manifestu - mówi Monika Strzępka Gazecie Wyborczej.

Magda Piekarska: Czuje się pani wyzwana na pojedynek przez dyrektora teatru w Legnicy Jacka Głomba? Pani spektakle reprezentują teatr, w który on uderza swoim manifestem. Monika Strzępka: Pojedynkowała się szlachta, my bijemy cepami. Ale ja taką postawę doskonale rozumiem. To dobrze, że teatr chce mieć wyraźną linię repertuarową. Choć oczywiście można słuszność takiej koncepcji zakwestionować postulatem wolności twórczej: czy artysta musi się mieścić w odgórnie ustalonych ramach dyrektorskiego kuratorstwa? Jak rozumiem, Głombowi chodzi o teatr środka. Być może powinien o sygnowanie manifestu poprosić np. Pawła Szkotaka czy Macieja Englerta. Bo teatr, jaki postuluje w manifeście, istnieje i o ile się nie mylę, stanowi przeważającą część repertuaru polskich scen. Robi pani modny teatr? Dla reżyserki, która prowadzi z rzeczywistością rodzaj walki wręcz, takie określenie nie będzie raczej komplementem. W modzie jest coś powszechnie akcep

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatralna walka na cepy

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 24

Autor:

Magda Piekarska

Data:

30.01.2012