Polski teatr wszedł do Europy. Czy jednak zachowa w niej swoją odrębność? Naśladowanie zachodnich wzorów nie wystarcza, trzeba pokazać nieznane światy, jak robią to Andrzej Stasiuk i Dorota Masłowska - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
Na pozór wszystko jest jak dawniej: najlepsi polscy reżyserzy pracują w europejskich teatrach, polskie spektakle jeżdżą na prestiżowe festiwale do Awinionu i Edynburga. Nie milkną odgłosy po monachijskiej premierze "Oniegina" w kontrowersyjnej inscenizacji Krzysztofa Warlikowskiego. Warlikowski dodał do opery Czajkowskiego wątek homoseksualnej miłości między Onieginem i Leńskim, a sam spektakl inspirowany był filmem Brokeback Mountain i biografią kompozytora. Mariusz Treliński szykuje się do przeniesienia swego "Króla Rogera" z wrocławskiej opery na przyszłoroczny festiwal w Edynburgu. W minionym tygodniu Grzegorz Jarzyna odebrał najważniejszą austriacką nagrodę teatralną im. Nestroya za "Medeę" w wiedeńskim Burgtheater. Zmieniła się jednak atmosfera wokół polskich artystów. Nie przypomina już lat 90., kiedy publiczność w Paryżu szalała na spektaklach Krystiana Lupy, kiedy Warlikowski podbijał Awinion, a plakat z portretem Jarzyny wisiał na ka�