Joanna Szczepkowska zrobiła spektakl o swoim ADHD, Sama napisała, sama wyreżyserowała, sama gra - z dyskretnym udziałem córki Hanny Konarowskiej, Oto przykład, jak można wadę przekuć w zaletę. Chociaż czy "deficyt uwagi" jest w ogóle wadą? Aktorka uważa go za swoje bogactwo.
Zanim usiądziemy do rozmowy (ogródek ulubionej herbaciarni na Saskiej Kępie), Joannę Szczepkowską ktoś zagaduje w drzwiach. Potem zaczepiają starszy pan, przypominając, że obiecała gdzieś tam przeczytać poezję. "Tak, tak, przeczytam". Tuż po naszym spotkaniu drogę zastępuje młody człowiek, w sprawie święta dzielnicy. "Tak, tak, przyjdę". Ktoś tam jeszcze o coś pyta, ktoś macha z daleka. Może i Szczepkowska ma ADHD, ale jeszcze większą nadpobudliwość - na jej widok - wykazuje otoczenie. Ona o swojej... nie, nie chorobie, raczej dysfunkcji, opowiada od kilku lat, zawsze z dumą. Uważa, że to zespół i wad, i zalet. Podkreśla, że ma tzw. spokojną odmianę. To nie jest nadpobudliwość psychoruchowa, to stany dekoncentracji, zawieszenia. W wywiadzie dla TS trzy lata temu wyliczała konkrety: zapominanie, gubienie rzeczy, wieczne poszukiwania kluczy. Ale i twórcze euforie, wielkie emocje w miłości, uskrzydlona wyobraźnia. Teraz wszystko skondensowa�