Skandal w teatrze jest wyrazem postępu czy tanią sensacją? Wyrywa sztuką z zastoju i odrętwienia czy schlebia najtańszym gustom widzów? Na pewno nie pozostawia ich obojętnymi. Niektórzy skandaliści po latach doczekali się miana klasyków i reformatorów - pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Bohaterka sztuki "Człowiek w stanie zawieszenia" wygłasza takie sentencje: "Sztuka, w której każecie nam grać, bardziej niż do teatru nadawałaby się do cyrku albo wręcz do burdelu. To jakaś tania pornografia. A gdzie podziały się takie pojęcia jak: przyzwoitość, sumienie, patriotyzm, przyjaźń, gdzie miejsce na miłość. Piękną i nieskalaną. Dlaczego o tym nie mówimy na scenie? Przecież to, co mówimy, to same plugastwa. I dlaczego ja mam o sobie mówić per "suka". Nawet jeśli uważacie, że życie to g... to teatr powinien być świętością. Za tę sztukę Pavlo Arie, utytułowany ukraiński dramaturg i artysta konceptualny, otrzymał "Koronację słowa", jedną z najważniejszych nagród literackich Ukrainy. Tekst stał się rodzajem zemsty za "katorgę", jakiej doświadczył podczas realizacji swego dramatu "Kolory" w Narodowym Teatrze Akademickim we Lwowie. Autor dwunastu sztuk wystawianych m.in. we Lwowie, w Kijowie, Berlinie, Brnie, Moskwie, uczestnik