Premiera "Wesela" w Starym Teatrze nabrała szczególnego znaczenia. Nie tylko dlatego, że stała się zapewne ostatnią premierą Klaty i stworzonego przezeń zespołu, ale przede wszystkim dlatego, że przez swą realną teatralną jakość musiała przeciwstawić się projekcjom, na których ufundowany został wybór nowego dyrektora - pisze Dariusz Kosiński w Tygodniku Powszechnym.
Wspierający decyzję o rekomendowaniu Marka Mikosa na stanowisko dyrektora Narodowego Starego Teatru argumentują, że stanowi ona wynik normalnej procedury oceny działań Jana Klaty i wyboru lepszej propozycji programowej. Przyjmijmy ten punkt widzenia i postawmy obok siebie obie oferty. Po jednej stronie mamy cztery (właściwie cztery i pół) naprawdę niełatwe sezony Klaty, powstałe za jego sprawą przedstawienia, zespół, który udało mu się powołać i scalić, pozycję, jaką kierowana przez niego scena zajmuje w polskim życiu teatralnym. Słowem: realny rachunek niemałych osiągnięć i nieuniknionych, gdy coś się robi, błędów. Sumę stanowi teatr wyrazisty, przyciągający uwagę, ważny i wartościowy, choć często mało przyjemny. Po drugiej stronie wizja teatru kulturalnego miasta, umacniającego dobre samopoczucie ludzi posiadających odpowiedni kapitał kulturowy i symboliczny, snuta przez osobę, która nie kierowała instytucją teatralną, i dana do rea