"Cyd" w reż. lvana Alexandre'a w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Trwa festiwal odkurzanych przebojów serwowanych nam przez reżyserów z Francji. Kilka tygodni temu Jacques Lassalle wystawił w Narodowym "Lorenzaccia" Alfreda de Musseta, sztukę z 1834 r., teraz lvan Alexandre wyreżyserował w Polskim "Cyda" Pierre'a Corneille'a (z 1636 r.). Obie sztuki składają się głównie z patetycznych przemów, w których odmieniany jest przez wszystkie przypadki wielki nieobecny naszych czasów: honor. To samo w sobie mogłoby być przyczynkiem do ciekawych interpretacji, jednak twórcy spektakli akurat tego - jak i odniesień do rzeczywistości - bali się jak ognia. Ten "Cyd" wręcz ma być próbą rekonstrukcji polskiej prapremiery, która odbyła się w 1660 r. w teatrze dworskim Zamoyskich. Ów wyobrażony historyczny sposób gry rozumiany jest jako sztuczny, recytacyjny i pełen operowego patosu. Postaci przesuwają się wzdłuż i wszerz schodów niczym figury na szachownicy - mężczyźni w zbrojach krokiem zdecydowanym, kobiety w sukniach płyn