Teatr Ludowy z Nowej Huty, popularnie zwany "teatrem Skuszanki" od nazwiska jego artystycznego kierownika - po długiej przerwie "ujawnił się" w Warszawie. To spotkanie z widzami stołecznymi, a zwłaszcza z warszawskim światem teatralnym miało charakter nieco sensacyjny. Dyskusja tocząca się wokół tego teatru, swego czasu bardzo namiętna i głośna, bynajmniej nie wygasła. Raczej tylko przycichła. Pamiętamy wszyscy zasadnicze problemy tej dyskusji: czy taki teatr - teatr ryzykowny, nowoczesny, teatr poszukiwań - powinien istnieć właśnie w Nowej Hucie, w środowisku robotniczym, nie nawykłym do teatru? Czy robotników należy zaprowadzić najpierw na Fredrę i Zapolską, a potem dopiero na Camusa, czy też można od razu? Czy też w ogóle dla nich tylko Fredro? Żalono się szeroko, że robotnicy nic z tego teatru nie rozumieją i w ogóle do niego nie chodzą. Potem, kiedy teatr wykazał się przeciętną frekwencją na widowni ponad 80%, fachowcy od komunikacji mi�
Tytuł oryginalny
Teatr z Nowej Huty - zdemaskowany
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran nr 12