Druga scena operowa w Polsce, 30 mln zł rocznej dotacji. Ponad 450 etatowych pracowników. Wspaniałe możliwości do produkcji spektakli, koncertów i niekończące rsię problemy. Rozmowa z Pawłem Gabarą, dyrektorem naczelnym Teatru Wielkiego w Łodzi, jedynym dyrektorem w Polsce, który nie może wejść do miejsca pracy, ponieważ zabrania mu tego jego zastępca. Jest to pierwszy z cyklu tekstów o łódzkiej operze i jej problemach, zamieszczony w portalu reporternatropie.pl.
Maciej Petrycki: Panie dyrektorze, jak to jest być dyrektorem naczelnym Teatru Wielkiego w Łodzi, do którego nie może pan wejść, ponieważ dyrektor artystyczny Krzysztof Marciniak zabronił pana wpuszczać? Paweł Gabara: Pan Krzysztof Marciniak, który został obsadzony w roli zastępcy dyrektora do spraw artystycznych rzeczywiście wydał zakaz wpuszczania mnie do Teatru Wielkiego. Jest to niebywałe tym bardziej, iż ja nie wprowadzałem takich zakazów dla nikogo. Pan Marciniak w taki sposób interpretuje statut, który czyni go pierwszym zastępcą. W tym zakazie widać, jak bardzo obawia się mojej obecności w teatrze. Staram się bywać na spektaklach i premierach, choć najczęściej kupuję bilety w kasie. Raz otrzymałem oficjalne zaproszenie za prapremierę opery "Człowiek z Manufaktury", ale był to projekt realizowany na podstawie mojej konkursowej aplikacji i być może pan Marciniak uznał, że tej granicy przyzwoitości nie należy przekraczać. Lub też