- Festiwal zawsze miał specyficzny klimat. Nie był festynem z watą cukrową i piwem. To miejsce spotkań artystycznych - mówi BOGDAN NAUKA, dyrektor XXV Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych w Jeleniej Górze.
Katarzyna Kamińska: Już dwudziesty piąty raz artyści uliczni zjadą do Jeleniej Góry. Dlaczego na jubileuszowej imprezie na dziesięć zaproszonych grup tylko jedna pochodzi z Polski? Bogdan Nauka: Postawiliśmy na najlepsze zespoły, jakie pojawiły się w ostatnich latach w Jeleniej Górze. Wybór był trudny, bo zgłosiło się do nas prawie pięciuset chętnych. Teatr KTO wybraliśmy, bo są światowej sławy artystami. Ważna też było dla nas, że ich szef - Jerzy Zoń - był kiedyś dyrektorem festiwalu. To więc też trochę jego jubileusz. Pięćset zgłoszeń to imponująca liczba. Dobra opinia festiwalu niesie się w świat czy to kwestia znajomości wewnątrz środowiska? Zadziałało jedno i drugie. Trudno znaleźć grupę, która u nas nie występowała, jesteśmy w końcu najstarszym w Polsce tego typu festiwalem. W tym roku swój jeleniogórski debiut miał tylko białoruski Inzhest. Artyści chcą występować, bo zawsze panował tu specyficzny klimat.