Teatr powraca w gestach, rozmowach, plotkach, snach. Czasem w niespodziewanie wybuchających sporach o spektakle sprzed lat - o pensjonariuszach Domu Aktora Weterana w Skolimowie pisze Kamila Szymańczyk w idziemy.
Teatr, w teatrze, z teatrem. W rozmowach pensjonariuszy Domu Aktora Weterana w Skolimowie wraca stale: teatr świętość, teatr ołtarz, teatr wartość najwyższa. I żal, że świat się zmienia, wykorzystując ich nieobecność. Że sława stała się łatwa. Że sztuka już nie wzrusza, tylko szokuje. Ze najlepsi zdradzają scenę dla filmów i seriali. - A teatru nie można się wyzbyć, nawet dla pieniędzy. Bo to się mści - mówiła Renata Kossobudzka, dawna gwiazda Teatru Polskiego, która w Skolimowie spędziła ostatnie lata swego życia. Aktorce do ostatnich chwil śni! się teatr. Śnił się strasznie, jak matura: spóźnia się na przedstawienie albo stoi na scenie i nie pamięta tekstu. W takim śnie wszystko trwa wieki. Człowiek budzi się przerażony. Kiedy dzień jest słoneczny, Karolina Borchardt spędza czas w parku. Wychodząc mruży oczy, jak w światłach rampy. - Wszystko przeleciało tak szybko. Smutno i pusto - wzdycha. Przez ponad 30 lat grała w Teatrze