"Marat-Sade" w reż. Lecha Raczaka w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Piotr Bogdański w Nowych Wiadomościach Wałbrzyskich.
Jeszcze nigdy nie rozpocząłem recenzji od scenografii, ale tym razem nie mogę inaczej. Piotr Tetlak autor tego estetycznego wydarzenia stworzył coś zupełnie wyjątkowego. W miejscu, gdzie w teatrze na tzw. dużej scenie jest widownia, pojawiło się wielkie poziome drewniane koło. Na jego krawędzi zainstalowano natryski. Architektura obiektu - filary i balkony potęgowały wrażenie. Idąc na nowo powstałą widownię przechodzi się wśród aktorów, a właściwie mieszkańców XVI wiecznego przytułku w Charenton. Kiedy oswoimy się z otoczeniem pachnącym wydarzeniami Rewolucji Francuskiej zaczynamy zdawać sobie sprawę, że staliśmy się częścią tego, co widzimy na scenie. A to za sprawą konstrukcji dramaturgicznej spektaklu. Pensjonariusze reżyserowani przez Markiza de Sade (Paweł Wolak) przedstawiają historię pt. "Męczeństwo i śmierć Jeana Paula Marata". Tym sposobem oglądamy dwie kontrowersyjne postawy rewolucjonistów francuskich. Pierwszego - Markiza de