EN

28.10.1996 Wersja do druku

Teatr w szklanej kuli

Jeszcze przed premierą autorzy przedstawienia zapewniali, że na scenie Teatru Polskiego zobaczymy Fredrę współczesnego. Że opowieść o wystrychniętym na dudka Mefistofelesie polskiego jeszcze-nie-kapitalizmu, jak nic przystaje do naszej przekapitalizowanej epoki. Ale nic z tego. Nieśmier­telność Łatki nie polega na tym, że za­wsze gdzieś znajdzie się szuja, dla której zawołanie "Co? gdzie? Komu? - mniejsza o to. Byle złoto! byle złoto! " jest życiowym credo. Fredrowski sknera żyje dzięki prawu scenicznej reinkarnacji. Z równym wdziękiem wciela się w Rapackiego, któremu przyprawia krogulczy nos, Woszczerowicza - zmieniając go w gno­ma nasłuchującego brzęku monet, Sol­skiego, wysysając z niego całą energię i przemieniając w wieszak na znoszony surdut, wreszcie Łomnickiego, którego twarz sprowadza do pomarszczonego mieszka. To rola, jak niewiele w naszym rodzimym repertuarze, gwiazdorska. Więc póki gwiazd nie brakuje, poty nie potrzebne będą n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatr w szklanej kuli

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie

Autor:

Paweł Goźliński

Data:

28.10.1996

Realizacje repertuarowe