"Miłość do trzech pomarańczy" wg Joanny Walter i Carla Gozziego w reż. Pawła Aignera w Teatrze Animacji w Poznaniu. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.
- Sędziów można odwołać, a sądy wygasić - mówi jeden z bohaterów spektaklu "Miłość do trzech pomarańczy". Kto po najnowszej premierze Teatru Animacji spodziewał się wesołej bajeczki o szalonym królewiczu i jego despotycznym tacie może się zdziwić. Król Karo jest u kresu wytrzymałości: młody książę Tartaglia cierpi na melancholię. Widzom pokazuje się w pasiastej piżamie, a na stoliku tuż obok jego łóżka piętrzy się stos leków. Beznadziejny stan księcia ma przerwać interwencja aktora komedianta, który zostaje wypuszczony z więzienia, pod warunkiem że rozśmieszy następcę tronu (motywację ma więc sporą). Na drodze do wykonania planu stanie mu magia: zła czarownica. Przez nią wyleczony ze smutku Tartaglia zapadnie na nową "chorobę" i wyruszy w niebezpieczną podróż tropem pomarańczy, w których się zakochał. Na sobotnią premierę do Teatru Animacji szłam w lekkim strachu, bo z niespełna dziesięcioletnim synem. A spektakl przez