I Spotkanie Teatrów Narodowych w Warszawie. Pisze Barbara Hirsz w Trybunie - dodatku Aneks.
Jest wiele wskazówek, że jesteśmy wspólnotą: pamięć, podobne marzenia, wspólne lektury, razem oglądane spektakle. I sale pełne widzów spontanicznie poszukujących teatru. I trzeba docenić pracę Jana Englerta, by ta wspólnota znalazła swój dom w Narodowym. Pod jego kierunkiem to scena klasyki nieustająco powtarzanej i odnawianej. Niekiedy z rebelianckim gestem. Ale to właśnie w powtórzeniu, przypominając dawnych poetów wracamy do pierwszych słów, do miejsc, z których pochodzimy. Poprzez różnicę zdajemy relację, jacy dziś jesteśmy i co się z nami stało. Teatr dzisiejszy Żyje dla wspólnoty. Odczuliśmy to podczas Spotkania Teatrów Narodowych, że tworzymy rodzinę na przekór czasom zgiełkliwym, wypełnionym marketingową papką i bylejakością. To wspólnota ludzi wybranych przez piękne książki i mądre słowa. I miało się wrażenie, że nieśmiertelni poeci czują się dobrze w wyjątkowej przestrzeni festiwalu wyłączonej z ży