"Ta cisza to ja..." w reż. Dariusza Szady-Borzyszkowskiego w Teatrze Kamienica w Warszawie. Pisze Agata Grabau w Przeglądzie.
Monodram "Ta cisza to ja" przedstawia historię człowieka, który przed laty miał przed sobą ogromne możliwości, mógł wspiąć się na szczyt, ale za butelką podążył na dno, z którego nie ma już odwrotu. W roli pijaka opowiadającego swoją historię występuje Jacek Kawalec, dotychczas niewielu osobom kojarzący się z teatrem. Przyzwyczaił widzów do ról filmowych i udziału w programach telewizyjnych, teraz niespodziewanie daje się poznać z zupełnie innej strony. Jako alkoholik, zmęczony życiem i nałogiem, zaskakuje, wzrusza i bawi, znakomicie radząc sobie z największym aktorskim wyzwaniem, jakim jest monodram. Można mu zarzucić jedynie to, że nawet charakteryzacja i kilkudniowy zarost nie postarzą go i nie zmienią jego twarzy wiecznego chłopca w zniszczoną facjatę starego nałogowca. Jak tworząc historię upadku, nie opisać go nudnym moralizowaniem? I jak napisać pijacką tragifarsę, nie ulegając łatwej pokusie śmiechu z bełkoczącego, potyka