...i zmienia się w rozrywkę tylko dla bogatych. Gdzie? W Ameryce. Ale czy nas nie czeka podobna przemiana? - z Frederikiem Martelem, autorem książki "Theater. O zmierzchu teatru w Ameryce" rozmawia Roman Pawłowski z Gazety Wyborczej.
Roman Pawłowski: Dlaczego amerykańskie korporacje nie wspierają kultury? Frédéric Martel: Ponieważ kultura to ryzyko, prowokacyjna treść, przekraczanie norm obyczajowych. Bezpieczniej jest dawać na edukację, sport czy Kościoły. Kulturę finansują w Stanach Zjednoczonych pojedynczy donatorzy. Po co im to? - Jednym z powodów jest protestantyzm. Andrew Carnegie, jeden z największych amerykańskich filantropów, pisał w swojej "Biblii bogactwa", że bogactwo nie jest celem samym w sobie, ma służyć rozwojowi społeczeństwa. Według etyki protestanckiej człowiek powinien odwdzięczyć się swojej społeczności jeszcze za życia. Stąd tak silna w Ameryce tradycja filantropii. Tymczasem w katolickich krajach takich jak Francja czy Polska zamożni ludzie zapisują majątek na cele charytatywne dopiero po śmierci. Filantropia w Stanach Zjednoczonych ma wymiar lokalny. Amerykańscy biznesmeni w większym stopniu są związani z lokalną społecznością. Dlatego na